Quo vadis Europo?

1 euro

W piątek politycy europejscy „uratowali” Europę. Czy aby na pewno?

Wyobraźcie sobie następującą sytuację – mamy grupę osób, które niekoniecznie się lubią i którym wyperswadowano, że najlepszym dla wszystkich rozwiązaniem będzie posiadanie wspólnego rachunku bankowego – to strefa euro. Korzyścią miały być mniejsze koszty obsługi bankowej.

Po kilku latach funkcjonowania okazało się, że na koncie pojawiło się saldo debetowe. Początkowo nie stanowiło to większego problemu. Bank przydzielił wysoki limit kredytowy.W uzasadnieniu, decydent kredytowy napisał, że właściciele rachunku będą się wspierać nawzajem i nie dopuszczą do powstania zaległości w obsłudze zadłużenia.

Przy kolejnym przedłużeniu limitu, bank zarekomendował tylko, by zatrudnić profesjonalnych księgowych, którzy kontrolowaliby wydatki poszczególnych właścicieli….

(teraz mógłbym całą książkę napisać na temat tego, co stało się potem – niestety brakuje mi czasu).

Powiem tylko jak w tej historii wygląda dzisiejsza sytuacja. Niektórzy właściciele wspólnego konta narobili długów poza bankiem. Brali kredyty ratalne w sklepach, brali karty kredytowe w innych bankach, wystawiali weksle i czeki bez pokrycia.

Na wspólnym koncie nadal figuruje saldo debetowe – ilość rachunków do zapłaty zaczyna przyrastać lawinowo, nikt nawet nie jest w stanie podliczyć wszystkich czeków, wystawionych z przyszłymi datami. Gdyby bank chciał honorować wszystkie – prawdopodobnie sam zbankrutuje. Nikt też nie wspomina, że debet przekracza przychody wszystkich właścicieli konta.

Po wielu kryzysowych spotkaniach, odbyło się to ostateczne – piątkowe – na którym uzgodniono, że od teraz wszystkie czeki przed podpisaniem będą musiały być zweryfikowane przez księgowych w Brukseli. Właściciele konta podpisali też zobowiązanie, że poddadzą się dobrowolnie karze za zbytnie wydatki – co prawda, w kilku przypadkach to zobowiązanie jest warunkowe (referenda), ale jakoś nikt nie zwraca na to zbytniej uwagi.

Wszyscy czekają teraz, aż bank podpisze przedłużenie umowy kredytowej.

13 myśli na temat “Quo vadis Europo?”

    1. Tutaj raczej zgadzam się z Niemcem – ale porobiło się ostatnio, by wiele osób weryfikowało wiadomości u Rosjan (RT) albo u Arabów (Al Jazeera)

  1. Mirek,
    od proof of principle do działającego przemysłu jest długa droga. Przy okazji jest to droga generująca najatrakcyjniejsze miejsca pracy (*). Gdy studiowałem, instytut wysokich ciśnień PANu był liderem w wytwarzaniu półprzewodników do niebieskich laserów. Co z tego wynikło ? Ano niewiele.

    (*) Kiedyś był na ten temat świetny artyuł w jakiejś gazecie napisany przez bylego CEO Intela.

    PS. Co do Europy, to myślę, że będzie masowy dodruk, jeżeli będzie to konieczne. Podobnie działał Bismark, z jednej strony tępił ruchy rewolucyjne, z drugiej wprowadził system opieki społecznej. Małe kroczki. Angela zrobi to samo.

    1. Sylwek,

      Kapitalna ukryta argumentacja w pierwszym akapicie 🙂

      Jestes fizykiem, prawda? Czy nie sadzisz, ze w przypadku obecnych wydarzen, czyli wzajemnego dzialania na siebie sil rozsadzajacych Unie od srodka (rozny stopien zadluzenia i adekwatne do tego reakcje rynku wtornego w wycenia obligacji czy CDSow i przez to koszt finansowania deficytow krajowych, rozne struktury wydatkow i organizacji zycia publicznego itd.) plus caly system shadow banking z olbrzymimi dziurami, ktorych zapadalnosci, wielkosci, struktura nie sa znane, mozna to poniekad porownac do jakiegos fizycznego ukladu znajdujacego sie w stanie ekstremalnej turbulencji?

      Czy to nie jest troche tak, jakby temperature stopniowo podwzyszac, do czasu kiedy chaotyczne zachowanie elementow systemu bedzie kompletnie niemozliwe do przewidzenia czy tez kontroli?

      Czy wobec tego nie lepszym rozwiazaniem, zamiast dodruku i prob opanowania, nie byloby pozwolenie na kontrolowana dezintegracje i rozpad systemu, tak zeby nie doszlo do zbyt wielu negatywnych efektow ubocznych?

      1. Michał,
        lubię taką teorię „zachowania niepewności”. Gdy niepewność lub percepcja niepewności spada, ludzie w swoich działaniach uzależniają się od niej. Banki sobie ją wstawiają w swoich modelach i na niej polegając oceniają stopień ryzyka. Potem, gdy następuje fluktuacja, wywołuje ona kaskadę „pękających stop-losów”, konieczność zmniejszania aktywów i w efekcie duże turbulencje, które wyrównują poprzedni brak niepewności.
        Wprowadzenie euro spowodowało, że z obligacji Greckich znikło ryzyko kursowe. W efekcie niemieckie i francuskie banki kupowały je jako obligacje niskiego ryzyka. Dzięki temu Grecja mogła się zadłużać, aż do momentu, gdy chwilowa fluktuacja powoduje kaskadę wyprzedaży.

        Przypomina mi to trochę sytuację przechłodzenia cieczy (lub przegrzania). Wodę można schłodzić do -40 stopni, jeżeli jest bardzo bardzo czysta i gdy nie ma ośrodków kondensacji. Gdy potem nastąpi wstrząs, czy zanieczyszczenie, natychmiast się krystalizuje.

        Zastanawiam się, kiedy dezintegrację będzie łatwiejsza (w sensie kosztow społecznych) czy przy wychodzeniu słabych z mocnego euro czy przy zeszmaceniu waluty i wychodzeniu silnych. W unię fiskalną nie wierzę. Irlandia miała przez 8 lat nadwyżkę budżetową, podobnie Hiszpania. Unia fiskalna nieczego by nie rozwiązała – Hiszpania miała nadwyżkę budżetową, gdyż ludzie płacili podatki od importowanych towarów kupowanych na kredyt z zagranicy. Gdyby mieli swoją walutę, szybko poleciała by ona na ryło przy takim układzie.

      2. @ Sylwek sylwek 12 Grudzień 2011 o 19:04

        Cala dziedzina fluid mechanics (czy fluid dynamics i turbulence) wydaje mi sie byc bardzo ciekawa analogia do obecnego ukladu. Podany przez Ciebie przyklad przechlodzenia badz przegrzania cieczy jest, ze tak powiem, spot on 🙂

        Sam jestem zdania, ze dezintegracja bylaby korzystniejsza w sensie kosztow spolecznych przy odchodzeniu najslabszych, zamiast zeszmacania waluty i potem ewakuacji strefy euro przez mocne gospodarki. Im szybciej domek z kart bedzie upadal, im szybciej odetnie sie czesc zaogniona i doprowadzi do skutecznej izolacji, tym lepiej. Wszyscy rozsadni chyba juz sobie zdali sprawe, ze nie ma latwego wyjscia i wszyscy chyba gotowi sa juz poniesc koszty byle tylko przezyc, troche zgodnie z zasada „co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Moj naiwny rys mozliwego scenariuszu wydarzen jest taki, ze w koncu dojdzie do banructwa kilku krajow strefy, natomiast mam nadzieje ze bedzie to kontrolowany upadek.

        Zyczylbym sobie po ktoryms kryzysowym posiedzeniu UE zobaczyc swego rodzaju manifest, bardzo krotki i zwiezly dokument, wyjasniajacy logike i metodologie projektu czesciowej dezintegracji strefy. To, ze kapital w pewnym sensie zglupieje jest pewne – wyplyw kasy z Wloch, Grecji, Hiszpanii jest nie do unikniecia i tam juz wkrotce moze rozpoczac sie run na banki. Im szybciej dojdzie do bilateralnych uzgodnien pomiedzy indywidualnymi krajami a stronami kredytujacymi je, do przyjecia powaznych haircutow i restrukturyzacji zadluzenia, tym bardziej ochroni sie pozostale czesci ukladanki od eskalacji calego problemu.
        Oczywiscie, pytanie co zrobi wtedy FED i Chiny. Jak podejrzewam – oni maja juz gotowa odpowiedz na mozliwe scenariusze wydarzen. Jesli dojdzie do nowego QE w wydaniu ECB, wowczas FED bardzo szybko zareaguje, bo EURUSD bedzie lecialo na pysk w niesamowitym tempi. FED na pewno w takim przypadku przedsiewzialby kroki aby zresetowac system. Dlatego podejrzewam, ze jesli dojdzie do jakiejkowleik akcji druku pieniadza eurozonie, bedzie to akcja skoordynowana z FEDem, poniekad zeby bronic parytetow.

        Rowniez nie wierze w mozliwosc wspolnej polityki fiskalnej – jest to tak utopijna koncepcja, tak wielka mrzonka, ze wydaje sie byc niczym innym jak pustoslowiem sluzacym chwilowemu uspokojeniu zszarganych nerwow lemingow, jak ich zgrabnie Rybinski okreslil. Bardzo ciekawa sytuacja, cos absolutnie bezprecedensowego.

        Brakuje mi w tej dyskusji glosow naukowcow, szczegolnie fizykow, zajmujacych sie dynamicznymi systemami. Takich glosow jak Twoj.

        Pozdrawiam,

        Michal

  2. Zgadzam sie z taka diagnoza mozliwych dzialan – ma swoja elegancje i logiki nie mozna temu odmowic. Unia fiskalna powoli bedzie stawac sie rzeczywistoscia i bedzie zrealizowana jakas forma jednego rachunku i jednego podpisu. Zobaczymy natomiast czy rodzace sie napiecia spoleczne nie rozsadza systemu od srodka.

    Rozdzielenie rachunkow, ku ktoremu to rozwiazaniu bym sie sklanial gdyz jest intuicyjnie, logicznie i ewolucyjnie najbardziej racjonalne, jest z kolei obarczone ogromnym efektem terapii szokowej. To rowniez moze prowadzic do olbrzymich napiec i niepokojow spolecznych i zapewne sa to niepokoje, ktore demonstrowalyby sie znacznie bardziej agresywnie i drastycznie niz w przypadku wpowadzenia zasady jednego podpisu.

    System zmierza do ekplozji moim zdaniem, pytanie ktory model eksplozji preferujemy. 😦

    Shadow banking plus shadow governments tworza wybuchowa mieszanke. Zapadalnosc obligacji w 2012 moze byc pikusiem jesli wziac pod uwage zapadalnosc roznego rodzaju zobowiazan off-balance w sektorze bankowym.

    1. Michał – kiedyś była taka teoria, która mówiła, że każdy cykl koniunkturalny musi zakończyć się wojną. Wydawało się, że po II wojnie światowej ekonomiści i politycy już nigdy do tego nie dopuszczą. Zresztą bazując na założeniu, że nowy cykl koniunkturalny musi być napędzony przez przemysł zbrojeniowy próbowali te wojny przesunąć w odległe miejsca (Irak, Afganistan).

      Oczywiście nigdy w historii nie mieliśmy takiej sytuacji jak teraz – z jednej strony shadow banking, o którym piszesz, a z drugiej strony ilość i wartość instrumentów pochodnych…

      1. Historii teorii cyklow koniunkturalnych nigdy jakos wnikliwie sie nie przygladalem. Preferuje patrzec na rzeczywistosc jak na model ewolucyjny, z roznymi mutacjami odnoszacymi sie do takich a nie innych uwarunkowan srodowiskowych. Twierdzenie ze kazdy cykl koniunkturalny musi zakonczyc sie wojna jest w zasadzie wypadkowa twierdzenia, ze po kazdym zalamaniu (kryzys-depresja) nie da osiagnac sie porozumienia miedzy agentami za pomoca pokojowych metod. Tutaj bym polemizowal – mediacja i bilateralne negocjacje na linii emitent-posiadacz obligacji sa moim zdaniem mozliwe do przeprowadzenia w trybie pokojowym, bez uciekania sie do aparatu terroru.

        Ps. wlasnie przegladam Twoje poprzednie wpisy blogowe i bardzo sposobal mi sie tekst odnosnie Google’a. Mialem kiedys podobne przemyslenia analizujac zagadnienie kreatywnego powstawania nowych wynalazkow (np. ewolucja dziedziny fibreoptics i zredefiniowanie nowych sposobow komunikacji) na skutek kreatywnego zniszczenia. Schumpeter wydaje mi sie byc bardzo ciekawym badaczem, ktorego mysl bylaby w stanie spoic wiele omawianych przez Ciebie zagadnien.

      2. Michał, na proces powstawania wynalazków polecam film dokumentalny https://miropress.wordpress.com/2010/01/02/polaczenia/
        Zapewne zadziwi Cię też informacja, że pierwsze zastosowanie światłowodów w telekomunikacji miało miejsce w 1978 roku na UMCS w Lublinie – nie potrafili tego jednak odpowiednio opakować i skomercjalizować – a szkoda, bo na bazie tego jednego zastosowania UMCS mógł być równie bogaty jak MIT.

      3. Nigdy w historii nie mieliśmy takiej sytuacji, więc przyszłość kryzysu może zakończyć się zupełnie inaczej. Trzeba pamiętać, że 70 lat temu centrum finansów znajdowało się w Europie. W tej chwili największe pieniądze znajdują się w Azji, Ameryce Południowej czy w północnej Afryce. Wszystkim zależy, a szczególnie największym tego świata, aby Europa nie zapadła się, bo wtedy zniknie na wiele lat największy rynek zbytu. Bo tylko tym jest obecnie Europa.

        No i zmienił się sposób zarabiania przez wielkich tego świata. Sprzedaż broni nie jest ani łatwa (trudno to ukryć przy obecnym rozwoju telekomunikacji i internetu), ani bezpieczna globalnie dla całej Ziemi. A że lokalnych wojen nam nie brakuje, ale jest ich coraz więcej, producenci mają się dobrze…

  3. Bardzo zgrabne i zwiezle opisanie stanu obecnego.

    Moze zechcialbys napisac kilka slow na temat mozliwosci rozsadnego wyjscia z obecnego impasu. Z jednej strony caly system „shadow banking”, z drugiej usilna proba wprowadzenia sztucznych regulacji (np. kary za przekroczenie arbitralnie ustanowionego progu deficytow budzetowych) majacych przywrocic porzadek i doprowadzic system do stanu mniejszych turbulencj, a przez to powiekszenia wiarygodnosci ukladu i zaufania do jego stabilnosci.

    Nasuwa mi sie taka krotka dygresja, ze jezeli udaloby sie przywrocic zaufanie do obowiazujacego porzadku, zarowno od strony gospodarczej jak i polityczno-spolecznej, kwestia dlugu i poziomu zadluzenia wspolczesnych gospodarek jest problemem do pokonania. Polepszenie sie sentymentu, polegajacego na pozytywnym dyskontowaniu przyszlosci, wyniklym z wiarygodnych, solidnych i trwalych fundamentow ekonomicznych, moze byc wystarczajaco skutecznym sposobem na stopniowe rozwiazywanie problemu astronomicznego zadluzenia.

    Jesli to sie nie uda, abstrahujac od olbrzymiej niewyplacalnosci sektora bankowego, ktory w chwili obecnej jest czarna dziura (too big to fail i too big to be bailed out – cos, na co zwrocil uwage Nouriel Roubini), perspektywy wydaja sie byc bardzo nieciekawe. „Revolution is in the air” chcialoby sie rzec.

    Serdecznie pozdrawiam,

    1. Michał – o możliwych rozwiązaniach piszę od dawna. Przekładając to na historię konta, to albo rozdzielamy rachunki, albo zostaje jeden rachunek, ale i tylko jeden podpis na karcie podpisów. Niestety, żadne z tych rozwiązań nie jest obecnie politycznie akceptowalne i dlatego robimy wszystko by utrzymać fikcję, że jakoś to będzie.

      Z drugiej strony, gdy patrzę na kwoty zapadalnych obligacji na 2012, to ciarki mnie przechodzą po plecach.

Dodaj odpowiedź do Mkolano Anuluj pisanie odpowiedzi